6 stycznia 2017

Ostatni bóg III: Komplikacje

— Bo mnie szlag zaraz trafi, gdzie jest Neva?  spytał Ren, nerwowo przemierzając korytarz. Jesse i Zenet szli tuż za nim, woląc raczej mu nie zastępować drogi.
Poza Vidamem, wszyscy przybyli na czas i gdyby nie on już dawno byli by w drodze. Krawler i bez tego był bardzo poddenerwowany.
Neva spotkali, gdy wychodził ze swojego pokoju. Chłopak natychmiast próbował się tłumaczyć, lecz przerwało mu władcze spojrzenie Rena.
— Wyluzuj Ren — bronił się Vidam, chodź dobrze wiedział w jak złej sytuacji się znajdował.

— Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie — wysyczał wściekle Krawler i zaraz dodał, wiedząc wymyślaniu wymówek Neva nie miał równych. — Tylko nie ściemniaj.
— Bez ściemniania będzie ciężko — przyznał Vidam. — Odwzajemniona miłość do snu mnie nie uratuje?
Generał westchnął z rezygnacją i złapał się za głowę.
— Ale punkty za szczerość, Neva! — wtrąciła się Zenet, czując, że sytuacja się nieco uspokoiła.
Nie trwało to długo.
To co gundalianie wzięli za rezygnację, okazało się być kolejnym atakiem Rena, który osunął się na podłogę.
— Ren, nie mdlej tu. — Glenn potrząsnął lekko odpływającym Krawlerem.
W odpowiedzi wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem i ostatecznie zemdlał.
— Cholera by to wzięła — zaklął Vidam.
— To poniekąd trochę twoja wina. — Zauważyła Sirone. — Połóżcie go do łóżka. — Nakazała chłopakom.
— Ej to nie moja wina! — zaprotestował spóźnialski.
— Rusz dupę i milcz.
Gundalianie przenieśli przyjaciela do pokoju Neva i położyli go na łóżku.
— Wezwać medyków? — spytał Jessy, siadając obok Rena.
— Nie, już to przerabiałam. Jak się ocknie, to będzie chciał od razu wyruszyć, a z medykami na głowie będą tylko dodatkowe problemy. Znacie jego upór. — Zenet z westchnieniem usiadła na krześle stojącym przy biurku Vidama. — Gorzej jeśli nam zemdleje gdzieś po drodze. Tylko Ren zna drogę. Jak mniemam wam też powiedział tylko tyle, że idziemy po mapę?
Chłopacy zgodnie skinęli głowami.
— Ze mną nawet nie rozmawiał.
— Nie jesteś zbyt elokwentnym partnerem do rozmowy — rzucił od niechcenia Glenn, szukając coś w swojej książce.
Neva już chciał odgryźć się poecie, jednak w słowo weszło mu mamrotanie Krawlera.
— Ojcze... Matko... — jęknął. — Yuji... Nawet ty...
Gundalianie popatrzyli po sobie nie pewnie. Nie było tajemnicą, że ich przyjaciel był sierotą, a los jego rodziców pozostawał nieznany. Tylko żadne z nich nie słyszało nic o osobie imieniem Yuji, nawet nie słyszeli takiego imienia.
Ku ich jeszcze większemu zdziwieniu spod koca, którym okryli Rena, wturlał się jego bakugan. Linehalt przysiadł na chwilę, na czole chłopaka, po czym ponownie uniósł się w powietrze.
— Ren — stanowczym tonem zawołał swojego wojownika. — Ren, obudź się.
Krawler z trudem otworzył oczy i popatrzył nierozumiejąco na swojego bakugana.
— Mamroczesz przez sen — wyjaśnił krótko darkus.
Ren z jęknięciem przetarł oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu.
— Co się stało? — spytał nie mogąc odnaleźć się w sytuacji.
— Zemdlałeś — wyjaśnił zwięźle Jessy i zapytał. — Kim jest Yuji?
Krawler zamarł. Próbował dojść skąd to nagłe pytanie, jednak zmęczenie i panika mu nie pomagały. Młody generał usiadł na łóżku trzymając się z głowę. Nadal oderwany od rzeczywistości, gorączkowo myślał co odpowiedzieć, do momentu kiedy Linehalt się nad nim nie zlitował.
— Nikt istotny — powiedział wymijająco. — Ren, połóż się jeszcze na trochę, dobrze?
Chłopak wyjątkowo nie protestował, tylko schował się pod kocem.
Potem siedzieli już w milczeniu, nie chcąc przerywać snu Krawlerowi. Woleli by ich przyjaciel był jak najbardziej wypoczęty. W końcu powodzenie misji zależało głównie od niego. Fakt, że Linehalt był przytomny i wyruszał z nimi, dodatkowo pocieszał gundalian. Zawsze było dwóch, którzy mogli ich zaprowadzić.
Po czasie ciszę przedarło ciche mamrotanie Rena i uspokajający głos Linehalta. Dotąd nikt nie miał pojęcia jak wiele bakugan robił dla swojego przyjaciela i chyba nikt z obecnych nie miał tak dobrej relacji ze swoim partnerem, jak oni. To nie było z resztą dziwne, w końcu ta dwójka była zdana tylko na siebie przez długi czas.
***

Po kilku godzinach Krawler w końcu się obudził i z wyraźnym przymusem wstał.
— Lepiej się już czujesz? — spytał go Jessy, sadzając z powrotem na łóżku.
— Tak — mruknął Ren. — Musimy już iść...
— Ren, daj sobie jeszcze chwilę. — Glenn starał się utrzymać przyjaciela na miejscu.
— Nie mamy chwili — warknął, na powrót się denerwując.
— Ren, spokojnie. Przecież wracamy do domu. — Linehalt usiadł na ramieniu swojego wojownika. — Nie denerwuj się tak, nic złego się nie stanie.
Pod wpływem uspakajającego tonu bakugana Ren opanował się. Przez chwilę wbijał przepełnione bólem spojrzenie w podłogę, po czym westchnął.
— To idziemy już? — spytał zrezygnowany. — Straciliśmy już zbyt dużo czasu...
— Rozumiem, że ta mapa jest bardzo potrzebna i tak dalej, ale chyba tak od razu nie ucieknie? — zauważył Neva. — A sami raczej sobie nie poradzimy.
— Mapa nie ucieknie, ale stworzenia zamieszkujące podziemia są bardziej aktywne nocą. — Krawler ponownie westchnął. — A droga do Podziemi to nie pięć minut marszem.
— Ren, a mógłbyś nam łaskawie powiedzieć coś więcej na temat Podziemi? Bo jakby nie patrzyć to idziemy na całkiem obcy teren, a nie wiemy o nim kompletnie nic... — W głosie Zenet, mimo ironij, dało się usłyszeć drżenie.
W pomieszczeniu nastała cisza. Ren wiedział, że powinien był zacząć od udzielenia im informacji na temat Podziemi. Nawet jeśli był w stanie zapewnić reszcie gundalian bezpieczeństwo, to lepiej by było aby wiedzieli na co się porywają.
Krawler czół na sobie wyczekujące spojrzenia Zenet i Neva. Jessy akurat czytał książkę, co jakiś czas zerkając na pozostałych.
— Ech.... Nie spodziewajcie się, że Podziemia w jakikolwiek sposób będą przypominać to co pamiętacie stąd. Są o wiele bardziej żywe, przynajmniej ich właściwa część, do której dostaniemy się tunelami. Z Linehaltem żyliśmy głównie w tym najbardziej przyjemnym fragmencie Podziemi i tam właśnie zmierzamy. Najpierw będziemy iść tunelami, są istnym labiryntem i raczej panuje w nich kompletna ciemność. Pod żadnym pozorem nie wolno się nam rozdzielić. Dalej będzie tylko łatwiej, ale wszędzie musimy uważać na demony i inne tego typu stworzenia.
— Pocieszasz — Neva zaśmiał się nerwowo. — Może jeszcze mamy poczęstować potworki cukierkami?
— Jeśli twierdzisz, że masz wystarczająco mocną wolę, możesz spróbować, któregoś udobruchać krwią.
— Może jeszcze posmyrać któregoś po jajach? — rzucił z udawanym gniewem Vidam, na co Ren niezauważalnie prychnął.
— Raz byś sobie darował ten rubaszny humor, Neva — mruknęła Surrow.
— Ja również uważam to za wyjątkowy brak smaku. — Glenn nadal pochłonięty książką również się w trącił.
— Nie przesadzajcie — Vidam wzruszył ramionami.
— Ren... — gdundalianka popatrzyła prosząco na Krawlera, na co on posłał jej przepraszające spojrzenie.
— Zenet, jestem generałem. Słyszałem gorsze rzeczy.
Sirone zrobiła naburmuszona minę, ku rozbawieniu Neva.
— Coś nie tak, Zenet? — powiedział zaczepnie Vidam i może by wynikło z tego coś ciekawego, gdyby nie Jessy.
Gundalianin bez jakiegokolwiek uprzedzenia położył dłoń na piersi Rena i zaczął czytać na głos jakieś niezrozumiałe słowa. Wokół dłoni Gleena zaczęły unosić się niewielkie, zielone kulki energii, które po chwili wniknęły w ciało Krawlera.
— Skończyłem — oznajmił w końcu poeta. — To powinno ci pomóc, Ren.
— Przekazanie energii — wymruczał tamten, ignorując osłupiałych Neva i Zenet. — Mogę spojrzeć? — Ren wyciągnął dłoń w znaczącym geście.
— Znasz stary dialekt? — zdziwił się Jessy, podając Krawlerowi swoją książkę.
— W Podziemiach było mnóstwo starych ksiąg, a ja nie miałem za specjalnie dużo rzeczy do roboty. — Ren uważnie przeczytał zaklęcie i przejrzał kilka stron po czym oddał Jessemu jego własność. — Chodźmy już.
— Czekajcie! — nakazał stanowczo Neva, machając przy tym rękoma jakby chciał odgonić jakieś robactwo. — Co tu się przed chwila stało?
— Magia, mój drogi, magia. — Jessy wyprostował się, zadowolony z siebie.
— Jestem pewien, że Jessy później was nauczy kilku sztuczek, ale teraz chodźcie. Mamy bardzo przyjemną misje do wykonania. — Ren z zdecydowanie lepszym samopoczuciem ruszył do wyjścia.
"Wracamy do domu" — pomyślał, zadowolony z tego faktu.

***

— Daleko jeszcze? — jęknął kolejny raz Neva, wyraźnie niezadowolony z długiego marszu.
— Bylibyśmy dalej, gdybyś się nie spóźnił — zauważył chłodno Ren. — Już prawie jesteśmy. Linehalt — imię swego bakugana chłopak wymówił jak polecenie.
Istota natychmiast usłuchała niewypowiedzianego rozkazu, ukazując swą prawdziwą postać.
— Dalej lecimy — oznajmił Ren, wskakując na dłoń swojego bakugana.
Pozostali poszli w jego ślady.
— Nie mogliśmy tak wcześniej? — Zenet spojrzała na Linehlata z nieukrywanym żalem.
— Zaatakowały by nas chaosy, a Linehalt nie ma dosyć sił by z nimi walczyć. Ja również. — wyjaśnił Krawler.
— Czyli już nie będziemy musieli walczyć?
Na twarzach wszystkich na chwile pojawiła się ulga, jednak znikła zaraz po udzieleniu odpowiedzi.
— Jeśli demony mnie pamiętają, to nie...
— Nie strasz ich, Ren — zaśmiał się Linehalt, niosąc ich w stronę wysokiego klifu. — Obaj dobrze wiemy, że istoty z Podziemi w większości stronią od jakiegokolwiek towarzystwa.
— Ale to nie oznacza, że żadnego z nich nie spotkamy. — Ren westchnął. — Z resztą jesteśmy prawie na miejscu.
— Przy odrobinie szczęścia, zobaczymy tylko tą sympatyczną wierne.
Krawler wzruszył ramionami i poidłu wzrokiem po reszcie gundalian. Bez względu na to czy demony, które mieli spotkać okazałby się miłe, towarzysze Rena nie wyglądali na szczęśliwych, a wręcz przeciwnie. Zenet była przerażona, Neva podobnie, a Jessy najprawdopodobniej coś analizował.
— Nie wyglądasz na wystraszonego, Jessy —  zauważył Krawler.
— Widzisz Ren —  odparł. — Oczywiście, że jestem przerażony, ale równocześnie budzi się we mnie ekscytacja. Przecie zostałem jednym z nielicznych, którym będzie dane spojrzeć na ten dziewiczy świat. Z pewnością powstanie z tego doświadczenia, dość niezwykły tomik poezji. Byle dano mi chodź na chwilę spocząć. — Gesty Glenna stawały się coraz bardziej teatralne. — Mam również nadzieję, że dasz mi spojrzeć na swoje księgi, Ren?
Krawler spojrzał na niego z lekko nierozumiejący, jakby się na chwilę wyłączył i powiedział.
— O ile rozumiesz najstarszy dialekt... Większość ksiąg jest napisane właśnie w nim.
— Najstarszy dialekt? — Jessego zamurowało. — Przecież nikt nie jest w stanie przełożyć choćby kilka słów. Wymarł wieki temu...
— Większość nie po prostu współczesnych odpowiedników. Język ten powstał przed jeszcze przed samą Gundalią i Neatią, a świat wtedy wyglądał kompletnie inaczej.
— Skąd to wiesz? — Neva spojrzał podejrzliwie na Rena.
— Ja go nauczyłem tego dialektu — do rozmowy znienacka wtrącił się Linehalt.
 Tym razem pytające spojrzenia powędrowały w stronę bakugana.
— Wiem, że nie wyglądam, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że obecnie jestem najstarszą istotą w naszym wymiarze. Tym bardziej po tym jak Święta Kula... Iv... Odeszła... — Ostatnie słowa Darkusowi przychodziły ciężko. Tylko Ren wiedział jak wiele Linehalt zawdzięczał bogini.
— Jak to? Nie wyglądasz —  Sirone, przyjrzała się bakuganowi ciemności.
— Dziękuję — odparł tamten.
— Moglibyście nam to wyjaśnić? — poprosił Glenn.
— Linehalt jest jednym z pierwszych bakuganów. Legendarnym Mrocznym Pomiotem... — Wyjaśnił niechętnie Ren, a Gundalianie słysząc to zamarli.
Okazało się, że właśnie siedzieli w szponach jednego z mitycznych monstrów, które terroryzowały świat tysiąclecia temu. Mroczne pomioty przerażały już jako bohaterowie legend, istoty pozbawione duszy, żyjące tylko po to by niszczyć.
Czy Linehalt na prawdę był kimś takim?

13 komentarzy:

  1. Nooo akcja się rozkreca ^^
    Jessie: Demony?! *.* Sis, tam jest wejście do Piekła!
    Jenny: Gówno, a nie wejście do Piekła. Co ja wampir jestem, że mam pić krew?
    Jessie: A nie pijesz?
    Jenny: Jeszcze po sylwku nie wytrzeźwiałaś?
    Akane: Cóż trochę to nam zajęło ^^''
    Jessie: Taaa...Jesse widzę dalej taki cudowny poeta xD
    Ren nie miał rodziców? Serio? Nie pamiętam tego
    Jessie: Zginiemy w drugiej części
    Ace: Jak nic
    Dobra, czas wracać do pisania *ziewa* Ale mi się nie chceee
    Keith: Nie jęcz
    -.-
    Jenny: Mroczny Pomiot xDD Matko, Izu zapisz to, Victor będzie miał mnie od kogo wyzywać xD
    To czekamy na next i ślemy tooony weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W anime nie miał, ale skądś na świecie Ren musiał się wziąć, a i pamiętać ich może ^^

      Usuń
    2. Obejrzałam na wyrywki 3 sezon, więc tam nie ogarniam xD
      Jessie: Ale ja ogarnę? -_-
      A jak xD Będziesz miała tyłu pomocników *zerka na wyszczerza Akane* Nie ty.
      Akane: ;_; Jesteś głupia, Angel -chan!
      Gus dziewczyna ci się popłakała, pomóż jej!
      Gus:....
      *Uśmiech lisa* Nie wstydź się, tu wszyscy znani ^^
      Chętnie zobaczę tych rodziców i Yujiego (może brat albo jakiś dawny przyjaciel? QwQ. No zaciekawiła święta mnie kurde xD

      Usuń
  2. Tak, nowy rozdział! <3 <3
    Hah, uwielbiam Cię Irs <3
    Ace: Weź się skup.
    No dobrze, dobrze.

    Ren chciał wyruszyć jak najszybiej, ale oczywiście coś, albo raczej ktoś mu to uniemożliwia. xD Ech, Neva, Neva, ważne że się pojawił, nie żołądkuj się Ren.
    "Odwzajemniona miłość do snu mnie nie uratuje?"-HAHAHA, to było piękne. :D

    Co? Znowu zemdlał? Co się z nim dzieje?
    Jak widać Zenet miała rację radząc Renowi wziąć więcej osób. Ale no jak, zmęczenie, właściwie wyczerpanie, zdenerwowanie, obciążenie przez wysoko zajmowane stanowisko? Jest chory...to widać.
    Ale dlaczego...coś więcej musi być na rzeczy niż wymieniłam. Albo po prostu szukam coś, czego nie ma. XD Jednak...zemdlał. znowu.
    Dobrze że mają taką Zenet, która wie, co robić w takiej sytuacji. Wątpie czy Jesse by coś ogarnął. XD
    Jesse: Dzięki.
    Nie obrażaj się, Jesse. Ja tylko żartowałam. :)

    O, no faktycznie. Znając Rena od razu będzie chciał iść do Podziemi. A tylko on zna drogę.
    "— Nie jesteś zbyt elokwentnym partnerem do rozmowy"- HAHAHAHAHAHAHAHA Jesse, mistrzu!
    Jesse: :D
    To było piękne!

    Ren...czy to wspomnienia? Co Ci się tam śni i kim jest Yuij?
    Ren: A ja wiem, Irsanii się spytaj.
    Ech. Ale ja mówię do irsaniowego Rena, a nie do joanneowego Rena.
    Ren: To jest nas dwóch?
    Ace&Jesse: *facepalm*
    XD
    Dobra, pośmialiśmy się trochę, wracając do rozdziału...
    O co chodzi i kim jest Yuji? Mam nadzieję, że niedługo się tego dowiemy.

    Linehalt jest z nimi? A więc się obudził? To dobrze, nawet bardzo dobrze.
    Jak widać Linehalt nie jest dla Rena tylko jak przyjaciel. Oni są jak bracia. Linehalt dobrze wie jaki jest Ren, co z nim obecnie jest, zna jego tajemnice i wszystko. Nie dziwne, w końcu "wychowywali się" razem.
    Jak bracia. Ten Bakugan umie uspokoić Rena i wybawić go od odpowiedzi na trudne pytanie.

    Jedna sprawa. Tak mi się wydaje, że imię Glenna pisze się: Jesse, a nie Jessy. Aczkolwiek to i tak mała, nieznacząca różnica.

    Ponownie: dobrze, że Linehalt jest z nimi.
    I to relacja jak dwaj bracia.
    Fajne podsumowanie: " To nie było z resztą dziwne, w końcu ta dwójka była zdana tylko na siebie przez długi czas."- oj tak. Prawda.
    Nie ma co się dziwić.

    Jesse to prawdziwy kumpel. XD
    Ren szybko się ostatnio denerwuje i to też przyprawia go aż o omdlenia. A Linehalt zdaje sobie z tego sprawę.
    Naprawdę, podoba mi się ta ich relacja na poziomie brat-brat. To świetne mieć z Bakuganem taki kontakt.

    Uu, no tak, pozostaje kwestia stworzeń zamieszkujących Podziemia. W sumie czego się spodziewać, na pewno nie były tam wtrącone tylko Bakugany Ciemności i Ren.
    No, racja. Muszą poznać teren, na który idą choć trochę.
    Z ekranizacji wynika, że właściwie Podziemia były miejscami ładniejsze od całej Gundalii, która jest dość ponurą planetą.
    Czyli to musi być ten "przyjemniejszy fragment".

    Humor Neva...zamiast rozluźnić sytuację bardziej ją napiął. Ale Jesse nieźle go zgasił. XD

    Ooo, Jesse, to Ty znasz owy Stary Dialekt? W sumie co ja się dziwie, jest poetą. No i zrobił coś pożytecznego za pomocą tego zaklęcia, bo przesłał Renowi energię, a to na bank mu się przyda.
    A Krawler jaki zdziwiony, że jego kumpel zna ten dialekt.
    "— Magia, mój drogi, magia. "
    Nauczyciel Jesse. To może być ciekawe, hah.
    Ren to chyba najlepiej się czuje w Podziemiach. Mimo że w Najeźdźcach z Gundalii chciał z nich uciec, z nich, od samotności, od ciemności, tutaj w opowiadaniu mamy sytuację, gdy on z ma dość tego, co się dzieje na powierzchni. Zresztą jak każdy.
    Tyle że on ma możliwość ucieczki, z której na razie nie skorzysta. Bo jest generałem i jest odpowiedzialny. Ale jest zadowolony, powrotem do "domu".

    Neva to się chyba spodziewał, że dotrą tam w te pięć minut.
    Noo, racja. Linehalt chyba dopiero co się wybudził ze śpiączki, prawda? Muszą być ostrożni, ale gdzie jest Plitheon? Skoro Jesse miał wrócić na front, to chyba powinien z nim być?
    "Jeżeli demony mnie pamiętają, to nie..."- cóż za pocieszenie. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Jesse kiedykolwiek był czymś przerażony? Hahaha. O, czyli jednak jest, ale jest też podekscytowany? Właściwie ma rację...mimo że Podziemia wszystkich przerażają, to doprawdy "dziewiczy świat", a on to zobaczy. Jako jeden z niewielu. I na pewno stworzy o tym jakiś wiersz...ba! Tomik!
      Najstarszy dialekt? :O :O
      Linehalt jest Legendarnym Mrocznym Pomiotem? :o Jednym z najstarszych, pierwszych Bakuganów? Znający najstarszy dialekt Bakugan, żyjący nie wiadomo już ile Bakugan? Najstarsza istota w wymiarze? To ciekawe. A najstarszy dialekt...mimo że zarówno Linehalt jak i nauczony przez niego Ren go rozumieją, może być niebezpieczny.
      O, jak ja czekam na dalsze części! To doprawdy genialne opowiadanie! I skupia się głównie na Renie <3 <3
      Jednak mimo wszystko Linehalt wcale nie jest potworem. Można poznać, że ma łagodne usposobienie. Bardzo go lubię.

      Świetny rozdział, Irs! Poprawiłaś mi nim humor! Czekam na kolejne rozdziały, świetne opowiadanie! Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny! <3 <3
      Pozdrawiam i dużo weny życzę! <3 <3





      Usuń
    2. Aha, "zaobserwowałam Cię" na Wattpadzie- darkness411 to ja :)

      Usuń
    3. Jeju Joanne, kocham twoje komentarze <3
      Są prawie tak długie jak moje notki XD Aż motywujesz mnie do pisania dłuższych notek

      Usuń
    4. Mówisz? To będę się starała pisać jeszcze dłuższe :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Żyję, żyję, grypa mnie jeszcze nie wykończyła, a wręcz dała możliwość dokończenia rozdziału. Aktualnie jest w fazie poprawek i jak tylko to skończę się pojawi :D
      Zdradzę, że jest o wiele dłuższy od przedniego, więc jest moc!

      Usuń
    2. O jak dobrze :3 Bo już chciałam podnieść alarm, że Irs gdzieś zaginęła ^^

      Usuń
    3. Neee, kiedy mniej więcej będzie rozdział? :3 *wykonuje pokraczny taniec w celu uniknięcia kilku grubych tomów*
      Jess: Ty się lepiej martw o swój
      Spokojnie, od czego jest noc? XD

      Usuń
    4. Staram się tak bardzo zrobić go jak najszybciej ;-; Chwilowo jestem prawie w połowie, tylko niestety idzie to w tempie parę zdań na dzień ;-;
      Czemu kiedy staję się produktywna trzeba już iść spać -,-

      Usuń